8 czerwca 2009

Kangur

Obliczyłam (choć z liczeniem zawsze było mi bardziej niż kiepsko i wciąż mam kompleksy na punkcie tabliczki mnożenia), że to tak, jakbym ja wskoczyła na czwarte piętro! Albo trzecie - parter wkalkulowując. Jakbym sobie tak po prostu stała pod blokiem, odbiła się i sru, jestem u sąsiadów na balkonie. Tych z trzeciego, co ich nie lubię, więc w sumie po co wskakiwać...
Ale JAK ten minipaproszek to robi?! Aż wzięłam miarkę i zmierzyłam. Drzwi zmierzyć było łatwo - są w miarę stacjonarne. Paproch z natury bywa mało stacjonarny, no chyba że śpi. Nie spała, więc mierzenie szło opornie, na raty i z wyrzutem na pyszczku (jej wyrzutem i jej pyszczku), ale tak w przybliżeniu, mniej więcej, około i pi razy - nomen omen - drzwi to ona ma niewiele ponad 20 cm wzrostu. A dolna listewka okna w łazienkowych drzwiach jest oddalona od podłogi o równe 140 cm. Czyli fila jest skrzyżowana z kangurem, bo ona ze wzmiankowanej podłogi i do wzmiankowanej listewki skoczyła i sięgnęła i ja to widziałam własnymi okami i się nie wyprę kota ze sprężynką w pupie, choćbym chciała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz