16 stycznia 2010

W aureoli


Z racji, że
M od jakiegoś czasu bawi się w pana psora, poprosił ostatnio swoich studentów o napisanie anonimowej opinii o zajęciach i o przeszanownym prowadzącym. Przytargał do domu pokaźny stosik kartek wszelkiej maści. Można by nimi spory kawał ściany wytapetować (ale może nie, bo nie zaśnie z wrażenia.)
Siedzi po turecku na środku łóżka, wokół aureola peanów. (Czasem w któryś pean wdepnie biała puchata łapka tworząc zagniecionko. No ale czy to wina łapek, że powierzchnia spacerowa została pokryta jakimiś niezbadanymi obiektami proszącymi się o skalanie swojej płaskości?)
Więc siedzi po tym turecku,
wolną ręką próbuje zapobiegać kocim empiriom, przegląda te kartki z lubością, uśmiecha się pod nosem i podsumowuje:
- Jaaacie... To tak, jakbym dostał tyle walentynek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz