20 lipca 2012

Paździerz

Po jednej z wizyt na ojcowiźnie przywożę znalezionego i odkopanego z zamierzchłości pieska-poduszkę. Kładę między nasze dwie poduchy do spania.
M wącha go i orzeka: 
- Kojarzy mi się z wsią.
- Spadaj!
- No co?! Przecież to nic negatywnego. Zwykła jednostka administracyjna.
- Trzeba go jakoś nazwać.
- Będzie miał na imię... Paździerz.

Paździerz jest wyposażony w dwa sznurki, którymi można go związać tworząc kształt pieska. Po pierwszej nocy budzi się bez sznurków, zostają odgryzione brutalnie i po kryjomu. Wymemłane sterczące kikuty nie nadają się do zrobienia pieska, funkcjonuje więc wyłącznie w wersji rozpłaszczonej, jak latająca wiewiórka. Ponieważ jest miękki - czasem łapki oprawców w ramach zadośćuczynienia robią mu masaż.

18 lipca 2012

Gąbczaste tęsknoty

Gąbka do zmywania bardzo za mną tęskni, kiedy śpię. Pod osłoną nocy skokiem leminga rzuca się ze zlewu na podłogę, przeczołguje się przez całą kuchnię, salon i korytarz, aż dociera resztkami sił do sypialni, by spocząć pod łóżkiem na wysokości mojej głowy i przywitać mnie rano swym miękkim, acz nadszarpniętym istnieniem.

7 lipca 2012

Co ja nie paczę

Środek słonecznego dnia, Fila śpi zakłębuszkowana na fotelu i skrzyżowanymi łapkami zasłania sobie oczy.
M: Zobacz, robi sobie noc.

6 lipca 2012

Hurtem


A potem była jesień i wybraliśmy nowy widok z okna.

A potem była zima i trzeba się było chować pod kocyk.

A potem była wiosna, całkiem smakowita.
I pierwsze święta spędzone poza domem. Dom za to przyjechał do mnie i byliśmy chyba jedynymi trzymaczami koszyka, który zawierał barana Z MASŁA. Prawdziwy, rzeźbiony wielkopolski baran na wycieczce w małopolskiej zagrodzie wśród mutantów z cukru i ciasta.



A potem spadł śnieg! Bardziej wyglądał jak łupież, no ale jednak - śnieg w kwietniu. Globalne oziębienie.

A potem znowu postawiliśmy na widoki i majówkę spędziliśmy wśród górskich farm w Lazio. Z hamakami, wodospadami i źrebakami.


A potem było dalej.


5 lipca 2012

odcinek 4/4 - Brln

A na deser stara dobra niemiecka stolica. W Berlinie najbardziej lubię... jeździć rowerem. Mogłabym nic innego w tym mieście nie robić. 


Pozwoliłam się sobie zgubić sto razy i odnaleźć, przy okazji odkrywając zakamarki, do których nie trafiłabym z mapą. Berlin, du bist so wunderbar!

4 lipca 2012

odcinek 3/4 - Oz

Zagubionych podróży ciąg dalszy. Zanim się rozpędzę i dogonię teraźniejszość...

Rodzinne Oz, swojskie i płaskie jak naleśnik.
Hasanie w okolicznościach przyrody, sprawdzanie, kto ma łaskotki, uprawianie huśtawkizmu...