Temperatura w pokoju przekracza 28 stopni.
Paprochy leżą na pleckach i wietrzą podwozia.
Lody popełniłam
i udaję, że jestem na wakacjach
Gmail podpowiada mi z boku: "leć do PARYŻ za 32 zł" oraz "marynarze - portal pracy", a także "piękna mama" i "energia słoneczna". Hm.
Spotkałam na chodniku kartę do gry leżącą na brzuchu, odwróciłam czubkiem ciżemki i spojrzał na mnie król pik. M sprawdził, co znaczy król pik: że albo dobra rada, albo urząd skarbowy, albo wyjedź na parę dni i się zrelaksuj. A w ostatniej linijce stało "odwrócona: wróg". Wrogu, wyłaź, jestem gotowa, król pik mnie ostrzegł.
Z Ukrainy przywiozłam chałwę, wódkę oraz wódkę, piwo, piwo i piwo. I ikonkę z Angelem Chranicielem.
Na balkonie zasadziłam mikroświerczka o imieniu Kaktus.
Muszę coś zmienić. Chyba zmienię mieszkanie.
zapraszam do mnie po wyróżnienie:-) mam nadzieję na zmotywowanie cię do pisania!
OdpowiedzUsuńZnalazlam, weszlam i dzieki :) uswiadomilas mi ze zawsze marzylam o tych fikusnych lyzeczkach do lodow :) mmmm a pomysl w pomaranczach - bezcenny :)
OdpowiedzUsuń